Jestem sama w domu. Wokół mnie wszechogarniająca cisza. Cisza, która wcale ciszą nie jest gdy leżę i się w nią wsłuchuję. Słyszę miarowe tykanie zegara na ścianie. Słyszę chodzący w tle respirator, który równymi porcjami odmierza powietrze, próbuje dopasować rytm mojego oddechu do jego pracy. Słyszę delikatne pochrapywanie mojej labradorki, która rozłożyła się na dywanie i śpi niczym w zimowym śnie. Słyszę gdzieś w oddali szum jadących aut gdzieś ulicą. Słyszę lecący samolot tysiące metrów nad moim domem. Słyszę szczekające psy na podwórkach sąsiadów. Słyszę swoje myśli. Cisza to pojęcie względne bo im ciszej jest tym więcej możemy usłyszeć. Możemy usłyszeć to czego nie dostrzegamy w wirze dnia codziennego, gdy mamy na głowie tysiące obowiązków. A czasem tak dobrze jest się zatrzymać, usiąść i móc usłyszeć to wszystko a nawet wiele więcej, móc usłyszeć własne myśli, odpowiedzi na trudne pytania, rozwiązania problemów, które nas dręczą. Czasem wystarczy wsłuchać się w siebie. Rozluźnić. Nie zawsze ale często to pomaga. Tak dobrze jest niekiedy pobyć ze sobą w ciszy. Bez tylu rozpraszaczy, które w dzisiejszym świecie otaczają nas z każdej niemalże strony, telewizja, Internet, smartphony, tablety, reklamy, natłok informacji. Dlatego właśnie coraz częściej doceniam takie momenty ciszy bo wtedy mogę zebrać myśli, poukładać je w głowie, złożyć z nich słowa, zdania aż w końcu teksty, które często publikuje tu dla Was. Powstają one prawie zawsze w takich momentach ciszy. Dla mnie takim momentem jest bycie samej w domu lub późnym wieczorem, gdy już wszyscy śpią leżenie w łóżku i po prostu składanie słów. Od jakiegoś czasu lubię być sama w domu choć w moim przypadku nabiera to zupełnie innego znaczenia i nigdy nie trwa długo. Dlaczego? Bo gdy do swojej dyspozycji masz zaledwie kilka palców to trzeba się do tego przygotować jak najlepiej i pomyśleć o wszystkim czyli w razie czego mieć możliwość kontaktu ze światem czy to poprzez Internet czy też telefon. Zostając sama w domu dla mnie każdy szczegół ma ogromne znaczenie, ułożenie ciała, ręki w której trzymam telefon, sprawdzenie poziomu naładowania jego baterii i w razie czego zaopatrzenie się w ładowarkę. Wszystko po to, aby czuć się względnie bezpiecznie. To urojone poczucie bezpieczeństwa bo gdyby coś się zaczęło dziać to i tak nie mogłabym nic sama zrobić, jedynie wykonać telefon do kogoś. Dużo? Mało? Nie wiem. Nie myślę o tym bo inaczej bym zwariowała. A jestem tylko człowiekiem i czasem zdarzają się sytuacje, że po prostu o czymś zapomnę. Na przykład kiedyś... Będąc przy laptopie mam zawsze telefon połączony poprzez program i mogę dzwonić używając komputera. Wszystko spoko. Telefon podłączony do ładowarki, laptop też, ręka ułożona w jak najwygodniejszej pozycji, aby przez jakiś czas nie wymagała poprawy. - Ok, możesz jechać! Pa! Zostałam sama. Siedzę, słucham muzyki, odpisuje na komentarze, przeglądam Facebooka. Spokój, cisza. Planuje napisać posta i już w głowie układam słowa i zdania. Ogólnie pełen relaks. 😊😁 W pewnym momencie na ekranie komputera dostaje powiadomienie o niskim stanie naładowania baterii ''Pozostało 15%''. Ale jak to? To niemożliwe! Spoglądam na kabel, który jest podłączony do komputera a który powinien go ładować. Jest na swoim miejscu ale czy na pewno jest w gniazdku? Tego już nie jestem taka pewna bo go nie widzę. Zapomniałam spytać o to mojej Mamy. Założyłam, że jest włączony do prądu bo do komputera był. Pomyliłam się. No i to by było na tyle z mojej przyjemności bycia samej w domu. 😄 Od razu w głowie gonitwa myśli i stres. I choć nic się nie działo to już wiedziałam, że nie spędzę tego czasu spokojnie. Gdy masz do dyspozycji tylko kilka palców to czas, gdy jesteś sama bez telefonu lub dostępu do świata zewnętrznego i masz świadomość, że tak na prawdę nie możesz nic jest niewyobrażalnie długi. Ale przecież nie zaczęłam panikować, to nie w moim stylu, zresztą i tak by to nic nie pomogło. Od razu zadzwoniłam do Mamy i powiedziałam jej, że za chwilę mi się wyłączy laptop i nie będę mogła odebrać od niej telefonu, gdyby dzwoniła bo sama nie jestem w stanie podnieść ręki i sięgnąć po telefon, który był zaledwie metr ode mnie na szafce nocnej (cóż za paradoks! 😄), spytałam jeszcze za ile wróci i się rozłączyłam. Czekałam. Coś między czasie robiłam ale nie mogłam się już na niczym skupić, po kilku minutach wyświetliło się okno iż ''Pozostało 10% baterii''. Dopiero wtedy wpadłam na pomysł, aby zmniejszyć jasność ekranu i przełączyć komputer w tryb oszczędzania energii, aby mieć kilka minut dłużej łączności ze światem. Na niewiele się to zdało bo już po kilkunastu minutach zobaczyłam czarny ekran. Pozostało mi już tylko czekać, czekać, czekać i... gapić się w sufit. Zostałam z własnymi myślami i zegarkiem odmierzającym czas. 🕧🕓🕑 Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć... sekunda za sekundą, minuta za minutą. Czas mijał powoli. Wtedy do głowy przychodzą różne myśli. ''A co, gdyby Mamie popsuło się auto?'' ''A co, gdyby miała wypadek?'' ''A co, gdyby...?'' Szybko odgoniłam takie myśli i skupiłam się na czymś pozytywnym. Uspokoiłam oddech i po prostu czekałam marząc o przyjemnych rzeczach. 🙂 Oczywiście nic się nie stało poza tym, że troszkę się ponudziłam ale nasz umysł potrafi w ciągu zaledwie kilku chwil wymyślić najgorszy możliwy scenariusz. To okropnie męczące ale można nad tym trochę zapanować odwracając jego uwagę przez np. myślenie o czymś przyjemnym. Mi pomogło. 🙂 Człowiek się uczy na błędach jak to mówią dlatego teraz sprawdzam wszystko i upewniam się, że jest tak jak być powinno. Choć nie na wszystko mam wpływ. Zdarza się czasem, że telefon wypadnie mi z ręki albo zabraknie Internetu, gdy siedzę przy komputerze. W momencie, gdy jestem sama w domu (co zdarza się rzadko) jest to problem, z którym już sama sobie nie poradzę. Wydaje się taki błahy i prawie nieistotny a dla mnie ma ogromne znaczenie. Dlatego też grunt to dobrze wszystko zaplanować i o wszystkim pomyśleć. 😃 Pomimo tego, że jest to czasem problemowe to i tak to lubię. Oczywiście nie na długo i tylko wtedy, gdy jest mi wygodnie. 😄 Nie myślę za każdym razem o tym co będzie nie tak tylko wyprzedzam fakty i próbuje wszystko zaplanować tak, abym była samowystarczalna przez ten niedługi czas. 😊 Gdy wszystko się udaje to mam satysfakcję i przyjemność z bycia samej. Chata wolna można robić imprezkę! Ha ha 😄😂😂😂 Jakież to absurdalne, że 26 letnia dziewczyna cieszy się z bycia samej w domu przez godzinę lub półtorej raz na jakiś czas bo na więcej nie może sobie pozwolić. Trochę przerażające nie? Normalnie pewnie mieszkałabym już dawno sama. Ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma! 😃😄😁 I tym optymistycznym akcentem zakończmy ten mój długi wywód. 😃😊 Pozdrawiam Was! 😊😃
top of page
bottom of page