Hej hej! W końcu się udało! To właśnie dzisiaj udało się zrealizować kolejne marzenie dzięki temu, że przeszłam do finału akcji Chcę To Przeżyć - Katalog Marzeń i Katalog Marzeń. Choć już myślałam, że nic z tego nie będzie, już traciłam nadzieję co mi się na prawdę rzadko zdarza. 😊 Pojawiło się mnóstwo przeszkód, które chciały pokrzyżować mi plany ale koniec końców im się nie udało! Pokonałam a właściwie pokonałyśmy je wszystkie i wygrałyśmy tę bitwę! 😃😃😃 Po ogłoszeniu wyników konkursu szybko wybrałam moje marzenie i początkowo miał być to lot balonem. Byłam mega szczęśliwa i bardzo podekscytowana! 😃 Tylko wtedy jeszcze nie wiedziałam jaka przeprawa mnie z tym lotem czeka. Najpierw niedostosowany kosz dla wózka, nie mogłam tak lecieć bo to byłoby niebezpieczne a więc zmiana organizatora lotu balonem na takiego, który podejmie się, aby zabrać mnie w przestworza. 😃 Załatwione (dzięki Dziewczynom oczywiście ❤)! Już się cieszyłam, że po ponad 2 tygodniach niepewności czy się uda czy nie w końcu polecę. Niestety tym razem zawiniła pogoda, nie było odpowiednich warunków do lotu. Kolejnym aspektem utrudniającym był fakt, że miałam zaplanowany turnus rehabilitacyjny w Gdańsku. Do wyjazdu było kilka dni, pogoda zepsuła plany na lot w Warszawie ale okazało się, że może się on również odbyć w Gdańsku. Ucieszyłam się, gdyż czas na realizację był do końca sierpnia a ja wrócić miałam dopiero 6 września. Byłam w stałym kontakcie z Dziewczynami z Katalog Marzeń i organizatorem lotu. Pogoda na pierwszy weekend mojego pobytu nad morzem zapowiadała się cudownie! 😍😃 Wszystko szło po mojej myśli, czekałam tylko na telefon od organizatora lotu na jaki dzień będziemy się mogli umówić. Liczyłam na sobotę lub niedzielę 24 lub 25 sierpnia. Byłam już prawie pewna, że się uda ale jak to u mnie bywa im więcej komplikacji tym lepiej. 😄 W trakcie drogi do Gdańska dostałam telefon, że niestety ale na weekend nie latają w Gdańsku tylko jadą do Warszawy na loty i jeśli pogoda będzie w porządku to będą odzywać się koło środy 28 sierpnia. Super! Ja do Gdańska a oni do Warszawy. No nic, jakoś musiałam to zaakceptować. W sumie to nie zmartwiłoby mnie to aż tak bardzo, gdyby nie to, że miałam lecieć balonem z moim Tatą, który już w poniedziałek wyjeżdżał. Mama zapowiedziała, że nie wsiądzie tam ze mną za żadne skarby. 😄 Na początku myślałam, że tylko tak mówi a i tak w końcu się zgodzi ale niestety próby przekonania jej z dnia na dzień szły coraz gorzej. Musiałam szybko znaleźć kogoś z kim mogłabym polecieć, gdyż wiedziałam, że samej mnie nie puści a i ja czułabym się bezpieczniej będąc tam z kimś znajomym. 😊😃 Tylko pojawił się mały problem 😄. Wszystkie bliskie mi osoby o których pomyślałam i spytałam były daleko. Ponad 500 km przejechać dla kogoś w jedną stronę tylko na lot to było zdecydowanie za dużo. Wiedziałam, że proszę o zbyt wiele. Musiałam znaleźć kogoś na miejscu. Tylko kogo skoro dopiero przyjechałam i nie znałam nikogo z Gdańska. 😃 Niemożliwe? No na początku też tak myślałam i leżąc na plaży układałam w głowie setki planów jakich argumentów użyć, aby przekonać jednak moją Mamę i spełnić marzenie o locie balonem. 😄 Jednak wiele razy przekonałam się, że to co wydaje się niemożliwe często okazuje się możliwe. 😃 Tak było i tym razem! Chodząc na masaże w ośrodku rehabilitacyjnym, w którym przebywałam pracowała tam młoda dziewczyna - rehabilitantka Magda. Od początku się polubiłyśmy i zawsze podczas masażu sporo gadałyśmy. Któregoś razu opowiedziałam jej o całej akcji #ChcęToPrzeżyć#ChcęToPrzeżyć, o wcześniejszych etapach i o tym, że teraz czekam na telefon o lot balonem ale nie wiem jak polecę bo nie mam z kim, gdyż moja Mama się boi, no i pewnie niestety mi przepadnie. Na koniec zażartowałam czy może ona nie chciałaby lecieć ze mną. Gdy to usłyszała to z wielką chęcią się zgodziła, dała mi swój numer telefonu i powiedziała, żebym dzwoniła do niej wcześniej jak będę wiedziała godzinę i termin lotu. 😃 Nie wierzyłam, że to się na prawdę dzieje! Wszystko nadal stało pod ogromnym znakiem zapytania ale to co mogłam to zrobiłam. Reszta zależała już tylko od pogody na którą niestety wpływu nie miałam. 😊😄 Czas mijał a telefon milczał jak zaklęty. W końcu ja zadzwoniłam spytać co z lotem i niestety nie dostałam dobrych wieści. Dowiedziałam się, że pogoda owszem jest piękna i upalna ale w takich warunkach oni latać nie mogą a w kolejnym tygodniu też się nie uda bo wyjeżdżają na zawody balonowe do Leszna. Lot będzie możliwy dopiero po 9 września. Niestety to już było za późno. Troszkę zrobiło mi się smutno, że to już koniec, że tyle się starałam a tu nic z tego. Napisałam do Katalog Marzeń, że niestety ale lot balonem się nie uda. Od razu Dziewczyny odpisały mi, że w zamian za to mogę lecieć samolotem na lot widokowy. 😃 Wow! Super! 😃 Kocham wznosić się w powietrze a domyśliłam się, że lot takim małym samolotem to zupełnie inne wrażenia niż samolotem pasażerskim. 😃 No i już by się wydawać mogło, że pójdzie wszystko łatwo i sprawnie. Nie ze mną! 😄😂 Dostałam wiadomość, że mam pół godzinny lot samolotem dwuosobowym a więc mogę lecieć tylko ja i pilot. Od razu wiedziałam, że nie będzie to możliwe, gdyż moje mięśnie nie działają tak jak trzeba i przy skręcie mogłaby mi się przesunąć głowa lub nawet ja cała. Zadzwoniłam do Pani z Aeroklub Gdański i wytłumaczyłam jej sytuację. Powiedziała, że akurat teraz nie mają samolotów 4 osobowych, aby mogła lecieć ze mną Mama ale postara się wykonać jeden telefon do jakiejś prywatnej osoby czy mogłaby użyczyć takiego samolotu oraz, że jeszcze tego samego dnia do wieczora postara się dać odpowiedź czy się uda. Co jeszcze? - pomyślałam ale byłam wyjątkowo spokojna. Niestety tego dnia telefonu nie otrzymałam. Już sądziłam, że nic z tego nie będzie ale następnego ranka zadzwoniła do mnie ta sama Pani i powiedziała, że zapraszają na lot jutro oraz, że załatwili ten większy samolot. Wtedy poczułam przypływ emocji! 😃 Cały dzień chodziłam z uśmiechem od ucha do ucha i już nie mogłam się doczekać lotu. 😃 Pozostało mi tylko ogarnąć trasę dojazdu. Do Aeroklub Gdański miałam 20 km i... 1,5 godziny jazdy autobusami i tramwajem podmiejskim. Oh trochę się przeraziłam jak zaczęłam sprawdzać ile przesiadek nas czeka. Zaczęłam się bać, że nie uda mi się tego wszystkiego ogarnąć i się po prostu zgubimy w tym wielkim mieście. Nigdy wcześniej nie służyłam za przewodnika i nigdy sama nie musiałam sprawdzać jak dojechać, którym autobusem, z którego przystanku itd. Dziewczyna, która mieszka na wsi z jedną ulicą musi dostać się na drugi koniec wielkiego miasta. 😄 Powiem szczerze, że trochę mnie to przerażało ale wiedziałam, że nie mam innego wyjścia bo nie miałam tam auta i kierowcy, który bezpośrednio zawiózł by mnie na miejsce. Jasne, są taksówki ale chyba bym poszła z torbami jakbym miała pojechać i wrócić tam taxi. 😄😂 No więc przystąpiłam do działania, zaplanowałam trasę z kilkoma przesiadkami i miałam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Na początku było wszystko super, autobus, potem tramwaj na dworzec główny i... w końcu zaczęły się schody i to dosłownie! Wysiadłyśmy na dworcu głównym w Gdańsku i jedyna droga, aby dostać się na drugą stronę ulicy gdzie były przystanki autobusowe prowadziła w podziemia z niezliczonymi schodami w dół. Owszem, był przycisk do windy, który przywoływał kogoś do jej uruchomienia ale, gdy po kilku krotnym naciskaniu go nikt się nie zjawił postanowiłyśmy poprosić o pomoc i zejść same. Udało się! Najśmieszniejsze jest to, że gdy byłyśmy już na dole to zjawił się Pan, który przyszedł uruchomić windę. 😄😂 Za niedługo miałyśmy kolejny nasz autobus a kompletnie nie wiedziałyśmy dokąd iść. Wjechałyśmy windą na dworzec PKS ale okazało się, że stamtąd odjeżdżają tylko autobusy międzymiastowe. Musiałyśmy spowrotem zawrócić. Mi już było gorąco z emocji a w głowie miałam już tylko to, że się spóźnimy i nie polecę. Kręcąc się po tym dworcu głównym zauważyła nas pewna starsza Pani, która podeszła i spytała czego szukamy. Powiedziałyśmy jej a ona dokładnie nam pokazała gdzie iść i który to będzie przystanek. Czekały nas tylko jeszcze jedne schody w górę ale tym razem już cierpliwie poczekałyśmy na Pana od windy. Dotarłyśmy na odpowiedni przystanek. Uff! W końcu! 😃 Okazało się jednak, że nasz autobus odjechał. Spóźniłyśmy się. Kolejny miał być dopiero za godzinę. Po sprawdzeniu jednak jeszcze raz rozkładu zorientowałam się, że możemy jechać jeszcze inną linią ale będziemy miały około kilometr, aby dojść do lotniska co szczególnie nam nie przeszkadzało bo było na prawdę ciepło. Na szczęście miałyśmy spory zapas czasu bo wyszłyśmy z pokoju dużo, dużo wcześniej a więc na spokojnie wsiadłyśmy w linię 205 i około 40 minut jechałyśmy do Pruszcza Gdańskiego. Po kilkunastu minutowym spacerze dotarłyśmy do Aeroklub Gdański. Jest! Ulżyło mi, że udało się nam dotrzeć na miejsce i to jeszcze przed czasem! 😃😊😃 Po wejściu do biura Panie już wiedziały o co chodzi i powiedziały, że czekamy jeszcze na Pilota Pana Grzegorza ale za ten czas możemy iść obejrzeć samolot. Jedna z Pań zaproponowała, że nas zaprowadzi. Udałyśmy się w kierunku hangaru i płyty lotniska. Gdy podeszłyśmy do niewielkiego samolotu Cessna, którym miałyśmy lecieć ogarnęło mnie podekscytowanie a serce zaczęło od razu szybciej bić. Nie mogłam przestać się uśmiechać, miałam ochotę zacząć tańczyć, gdy Pani udała się po kluczyki, aby go otworzyć. 😃 To mega przyjemne uczucie poczuć taki dreszczyk emocji tuż przed realizacją marzenia. To jest najcudowniejsze uczucie jakie kiedykolwiek poznałam! 😍😃 Podczas, gdy ja kipiałam ze szczęścia moją Mamę ogarnęło przerażenie. Zaczęła mówić, że ona nigdzie nie leci a ja zaczęłam ją próbować jakoś uspokajać, mówić, że da radę, że to tylko samolot, że przecież leciała już nie raz. 😊😃 Jakimś cudem trochę się uspokoiła, może dzięki temu, że Pani z biura postanowiła lecieć z nami bo kocha latać. 😃😍 Po około pół godziny dotarł nasz Pilot. Bardzo sympatyczny Pan Grzegorz. W kabinie samolotu było dość ciasno a więc włożenie mnie tam nie było do końca proste ale się udało. 😃 Zapięcie pasów bezpieczeństwa, założenie słuchawek na uszy abyśmy podczas lotu mogły słyszeć Pilota i... mogłyśmy startować! 😃 W słuchawkach usłyszeliśmy sekwencje śmiesznych słów i pozwoleń najpierw na zajęcie pasa startowego, aż w końcu na lot nie wyżej niż 1300 stóp. 😃 Po kilku sekundach już byłyśmy w powietrzu! To było tak szybkie i niesamowite, że nim się zorientowałam już się unosiliśmy. 😃 Wiele razy latałam samolotami pasażerskimi ale lot takim małym samolotem to zupełnie inne wrażenia. Wszystko czuć dużo bardziej i dużo mocniej! 😃 Każdą dziurę powietrzną, w której przez moment wydawałoby się jakbyśmy spadali, każdy wstrząs, każdy zakręt. Widok z góry był niesamowity! O wszystkim nad czym lecieliśmy opowiadał nam Pilot. Zmierzaliśmy w kierunku Sopotu wzdłuż wybrzeża. Po drodze widzieliśmy Stare Miasto Gdańska, Motławę, Stocznię Gdańską, Westerplatte, Molo w Sopocie, no i oczywiście Morze Bałtyckie. W pierwszym momencie, gdy pojawiło się na horyzoncie zastanawiałam się co to jest. 😂😄 Dopiero po chwili domyśliłam się, że to przecież morze. 😃😄 Zresztą widoki możecie zobaczyć na filmiku poniżej choć wiadomo, że to nie to samo co na żywo. 😃 Pół godziny lotu minęło nie wiem kiedy i już spowrotem byliśmy na ziemi. 😃 O dziwo mojej Mamie się całkiem podobało! 😄😃 Uff dotarliście do końca! 😄 Opisałam to wszystko tak dokładnie, aby po raz kolejny pokazać, że realizacja marzeń czasem nie jest łatwa. A realizacja marzeń z dodatkiem genetycznym SMA prawie nigdy nie jest łatwa! 😄 I nie, nie chce robić z siebie bohaterki bo wcale nią nie jestem. Chce pokazać, że pomimo wielu przeciwności, przeszkód to nie można się poddawać. Trzeba walczyć do końca i gdy wiesz, że zrobiłeś wszystko co w Twojej mocy to nawet jeśli się nie uda to i tak masz satysfakcję. 😃 O to czego bardzo chcemy musimy walczyć MY SAMI! Nikt inny za nas tego nie zrobi bo nikomu nie zależy na naszym marzeniu tak mocno jak nam! Przez ten miesiąc mogłam się poddać setki razy, powiedzieć ''A mi się już nie chce. Rezygnuję. Trudno, nie udało się to nie.'', mogłam przestać dzwonić, pisać, mogłam zrezygnować z 2 godzinnego dojazdu na lotnisko z wieloma przesiadkami, mogłam to wszystko ale tego nie zrobiłam, nie odpuściłam i... opłaciło się! 😃😊😊😊 Dlatego właśnie nigdy nie poddawajcie się w walce o marzenia! Realizacja marzeń to maraton a nie sprint. Potrzeba dużo wytrwałości i cierpliwości, aby dotrzeć na metę i cieszyć się z wygranej. A w tym biegu nagrody są najlepsze bo są nimi Twoje marzenia! 😊😍 Oczywiście, jak zawsze, powtarzam, że sama niczego bym nie dokonała dlatego na koniec chce podziękować ogromnie: Całej akcji Chcę To Przeżyć - Katalog Marzeń i Katalog Marzeń za niesamowite przeżycia, mnóstwo emocji, uśmiechu, szczęścia i zakwalifikowania się do finałowej 35 osób z których jedna wygra nagrodę główną czyli 2400 zł na realizację kolejnych marzeń z Katalogiem Marzeń. 😃😍 Dodam tylko, że jeśli udałoby mi się wygrać tym razem poleciałabym balonem! 😃 Dziewczynom z Katalog Marzeń - Anna Kowalik i Agnieszka Szafrankowska , z którą byłam w stałym kontakcie i która bardzo mocno starała się o realizację mojego marzenia i chyba jak z nikim innym nie miała aż tylu problemów co ze mną! Dziękuję Ci bardzo za to, że się nie poddałaś, za wytrwałość i cierpliwość do mnie! 😍😘😘😘❤❤❤ Jesteście cudowne! ❤ Aeroklub Gdański za fantastyczną atmosferę i wspaniały lot! 😃 Mojej Mamie Małgorzata za odwagę pomimo strachu i dużej ilości stresu. Wiem, że czasem mam szalone pomysły i trudno ze mną wytrzymać ale cieszę się, że Cię mam i mam nadzieję, że mimo wszystko czasem jesteś zadowolona z niektórych z tych moich wariacji. 😄😂 Dziękuję, że tam ze mną byłaś! 😊❤❤❤😘 I na koniec chce podziękować Wam, moim czytelnikom bo w końcu to co piszę to wszystko dla Was! 😃😊
Pozdrawiam Was gorąco i życzę miłego dnia! 😃😊😃😘😘😘