top of page

Nie potrzebuje ''parasola ochronnego'' nad głową. Chce czasem ''zmoknąć'' i mieć swój własny wybór.


Cześć :) Dzisiejszy post nie będzie miał na celu zmotywowanie Was lub zainspirowanie. Dziś będzie trochę inaczej. Dziś chce zwrócić uwagę na pewną kwestię, którą głównie myślę, że zrozumieją osoby niepełnosprawne, które są w mniejszym bądź większym stopniu zależne od drugiej osoby. Nie wiem czy Wy też tak macie ale ja czasem mam ochotę krzyczeć. Nie dlatego, że jestem zła z powodu mojej niepełnosprawności ale dlatego, że najzwyczajniej w świecie nie mogę być w pełni wolna. Mam ochotę krzyczeć z bezsilności, krzyczeć z niemożności podejmowania własnych decyzji, krzyczeć z wściekłości na to, że nie mogę być w pełni niezależna, krzyczeć bo czasem po prostu chciałabym zrobić coś bez ciągłej walki o to, chciałabym, aby moje zdanie było szanowane i chciałabym być wspierana bez względu na to jaką decyzję podejmę i bez względu na jej konsekwencje. Mogę popełniać swoje błędy i uczyć się na nich. Mogę decydować o sobie, o swoim ciele, o tym jak wyglądam. Mogę wyrażać swoje zdanie. Mogę mówić to co chce i rozmawiać z kim chce. Niestety niepełnosprawność i zależność od kogoś czasem sprawia, że niektórzy ludzie wykorzystują ją przeciwko nam, gdy nie zgadzają się z naszym zdaniem, decyzją, tym co chcemy zrobić a wiedzą doskonale, że bez ich pomocy nie będziemy w stanie niczego dokonać. To mnie cholernie smuci i sprawia, że czuje się totalnie bezsilna. Wtedy właśnie pojawiają się łzy. Łzy bezsilności i ubolewania nad tym, że tak niewiele mogę sama, że moje mięśnie są tak słabe. Wtedy właśnie czuje, że rozpadam się na tysiące kawałków. Za każdym razem po chwili z powrotem od nowa układam tą układankę, wściekłość mija, ocieram łzy i na nowo staje się tą samą silną i uśmiechniętą dziewczyną, którą wszyscy znają. Tylko, że po każdym takim incydencie, po każdym takim ponownym składaniu siebie i swoich emocji do kupy zostają rysy, uszczerbki, których już w żaden sposób nie da się naprawić. Po każdym takim wybuchu tych mniej fajnych emocji mam wrażenie, że tracę część siebie, część mojej woli walki, część mojej siły, część mojego uśmiechu, część mojej wytrwałości, część mojej chęci do życia. Nie chce żeby tak się działo i koniec końców zawsze staram się być silna, nie poddawać się pomimo przeciwności. Nie wyobrażam sobie życia bez marzeń i kolejnych celów do zrealizowania. Nie jestem typem osoby, której wystarczy przeciętność i która się wszystkiego boi. Chce brać z życia jak najwięcej i mieć mnóstwo doświadczeń nawet takich, które potem okażą się kompletną pomyłką. Chce je mieć bo będą moje. Nie chce dłużej być chroniona jak przez wiele lat, gdy byłam dzieckiem i za wszelką cenę rodzice starali się żebym nie zachorowała. Jestem im za to ogromnie wdzięczna bo dzięki temu prawdopodobnie żyje aż do dziś ale już nie potrzebuje tego ''parasola ochronnego'' nad głową. Chce czasem ''zmoknąć'' i mieć wybór czy tym razem potrzebuje ochrony czy nie. Mój własny wybór. Tak niewiele a jednak tak dużo. Pełnosprawna fizycznie osoba dorosła nawet się nad tym nie zastanawia bo samodzielnie mieszka, odwiedza bliskich raz na jakiś czas i jeśli tylko pragnie czegoś i ma na to środki to po prostu to robi. Nie musi pytać o pozwolenie. Nawet jeśli to się komuś nie podoba to nie jest zależna od czyjejś pomocy w realizacji swojego celu. Po prostu działa. Osoba z SMA właściwie mogłaby mieć tak samo, gdyby każdy szanował, wspierał i był gotów pomóc w każdej decyzji podjętej przez nią samą, nawet takiej z którą niekoniecznie się zgadza. Niestety często tak nie jest bo każdy zazwyczaj patrzy przez swój własny pryzmat nie chcąc dostrzec pragnień, marzeń drugiej osoby a nawet nie chcąc ich wysłuchać, zrozumieć i porozmawiać o nich. Mam nadzieję, że ten tekst przeczytają również wszystkie osoby, które pomagają, opiekują się lub w jakiś sposób są związane z osobami w większości lub całkowicie zależnymi od nich i że dzięki temu będą mogli je bardziej zrozumieć i umożliwić im podejmowanie własnych decyzji co da im poczucie wolności. Proszę nie ograniczajcie jeszcze bardziej takich osób, pozwólcie im choćby na taką namiastkę samodzielności czy też wolności bo właśnie ta samodzielność, właśnie ta niewielka wolność może sprawić, że ten ktoś będzie miał wciąż siłę do walki, chęć życia i będzie mu na codzień towarzyszył uśmiech. A więc nie sprawiaj nigdy, że dana osoba będzie czuła się jak więzień własnego ciała bo każdy z nas pragnie wolności i myślę że każdy może jej doświadczyć nawet ktoś kto rusza tylko jednym palcem. Wystarczy tylko trochę zrozumienia i przestrzeni. A Wy utożsamiacie się w jakimś stopniu z tym co tutaj napisałam? Może macie czasem podobne odczucia? A może pomimo tego, że jesteście w pełni sprawni to też czujecie się w jakiś sposób ograniczani czy to przez pracę, ludzi wokół a może przez siebie samych? Lubię rozmawiać a więc podzielcie się ze mną Waszymi doświadczeniami, odczuciami Ściskam Was mocno i gorąco pozdrawiam 😘😊 Karolina B.

0 komentarzy
bottom of page